aaa4 |
Wysłany: Pon 10:24, 10 Kwi 2017 Temat postu: |
|
Okolo 1788 roku powrocil do Francji i ostrzegal arystokratow przed zblizajaca sie rewolucja, czego jednak nikt nie traktowal powaznie. W 1789 roku wyjechal do Szwecji, by chronic krola Gustawa III przed grozaca mu choroba.
Ludziom, ktorzy go otaczali, probowal jak sie wydaje uswiadomic prawdziwe, wewnetrzne znaczenie egzystencji, pocieszal ich tez - przewidujac rewolucje francuska - perspektywa lepszego zycia na tamtym swiecie. Przepowiedzial Marii Antoninie dzien i godzine jej smierci w 1793 roku. Krolowa twierdzila, ze hrabia, w postaci ciala astralnego, nawiedzil ja w celi i podtrzymywal na duchu, zapewniajac o wspanialosciach zycia wiecznego. Pomoglo jej to zachowac godnosc w obliczu gilotyny.
Nieco pozniej krol szwedzki Gustaw III zapowiedzial swej przyjaciolce i kronikarce, madame d'Adhemar (ktora byla przekonana, ze hrabia jest mezczyzna 45-letnim), iz Saint Germain odwiedzi ja jeszcze pieciokrotnie. Zapowiedz ta podobno dokladnie sie spelnila, jak twierdzila d'Adhemar. Ostatnia wizyta miala miejsce w 1820 roku, dokladnie w dniu morderstwa ksiecia de Berry.
W pozniejszych czasach wciaz bywal widywany tu i owdzie, przede wszystkim w kregach okultystycznych, wedlug mojej wiedzy nie zachowaly sie jednak na ten temat prawie zadne zapiski. Tak wiec w 1821 roku podobno przebywal w Wiedniu i rozmawial z madame de Genlis. Z kolei 52 lata po swej "oficjalnej" smierci, w 1836 roku, pojawil sie na pogrzebie Karla von Hessen-Kassel, gdzie rozpoznalo go wielu sposrod tysiecy przybylych. Lord Lytton nazywal go w 1842 roku "bliskim przyjacielem", zas w 1867 roku hrabia wzial udzial w spotkaniu Wielkiej Lozy Mediolanu. Jeszcze pozniej poznal Chopina i Czajkowskiego, wywierajac inspirujacy wplyw na ich tworczosc. Ostatnie znane mi wspomnienie o spotkaniu z Saint Germainem, z roku 1896, pochodzi od slawnej teozof dr Annie Besant (kontynuatorki prac Heleny P. Blavatzky).
Kim wlasciwie byl hrabia de Saint Germain? |
|
Ala |
Wysłany: Czw 22:25, 17 Sie 2006 Temat postu: :) |
|
więc, jakby to ująć...
Woodstock - stracił w moich oczach, bo zauwazyłam, że ludzie już się nie potrafią tak bawić jak kiedyś...albo przesadzają, albo siedzą przed namiotami. no i większosć woodstockowiczów jest z tego naszego nowopowstałego pokolenia happysadowców, pidżamowców itd. którzy co jeden to mądrzejszy i dziwnie podchodzą do innych.
tacy podszywani hippisi "pokój wolność równość"
to po co dzielą się na hippisów i innych?
załamują całe swoje idee tym, ze są też "inni"...ale to takie moje małe...
jestem pod wrazeniem tegorocznego Jarocina/właśnie dziś się odbywa/
tylko z przyczyn niezależnych odemnie nie wybrałam sięna niego.
a miałam taką ochotę...
pielgrzymki,Lednica - słyszę o tym, coraz więcej piękniejszych słów.
może kiedyś?? |
|